Niemal dwie trzecie największych producentów i dostawców FMCG w Polsce czerpie część dochodów z produktów wytwarzanych wyłącznie dla dyskontów lub supermarketów – wynika z rankingu „Równi w Biznesie” za drugi kwartał 2021 roku. I nie chodzi tu o produkty marki własnej, tylko o markowe artykuły, ale w wariantach niedostępnych we wszystkich sklepach.
Osobnym, niedostępnym dla całego rynku wariantem może być np. inna pojemność opakowania, inny smak lub nietypowy zestaw promocyjny. Wyjątkowe wersje markowych produktów mają zwiększać ich atrakcyjność w oczach klientów i zachęcać do zakupów. Wyłączność powoduje, że nie we wszystkich sklepach dany producent tak samo wspiera sprzedaż swoich marek i nie wszędzie ma taką samą ofertę.
– Należy to traktować jako przejaw dyskryminacji klientów lokalnych, niezależnych sklepów i ewidentnego wspierania przez największych producentów ekspansji centralnie zarządzanych sieci – mówi Dominik Kasperek, Dyrektor Działu Zakupów Centralnych Grupy Eurocash, największej polskiej firmy, zajmującej się hurtową dystrybucją żywności i innych produktów szybko zbywalnych (FMCG).
Z nieosiągalnej dla pozostałych uczestników rynku współpracy wielkich sieci z wielkimi producentami mogą cieszyć się obie strony i klienci „wyróżnionych” sklepów. Jednak w praktyce oznacza to faworyzowanie wybranych producentów kosztem pozostałych i odbieranie klientom swobody wyboru miejsca zakupu.
Według analiz prowadzonych w ramach rankingu „Równi w Biznesie”, produkty na wyłączność dyskontów i supermarketów stanowią aż 43,8 proc. sprzedaży producenta makaronów Barilla. Takie produkty mają też 43,3 proc. udziału w wartości sprzedaży herbat USP Zdrowie, 38,7 proc. – ciastek firmy Lumar i 32,7 proc. – środków do prania koncernu Unilever. Ogółem u 50 na 160 przeanalizowanych czołowych producentów FMCG w Polsce produkty na wyłączność generują od 5 proc. do ponad 40 proc. ich sprzedaży. U pozostałych stanowią poniżej 5 proc. udziału w sprzedaży. Tylko 61 producentów (ok. 38 proc.) w ogóle nie miało dochodów z produktów dedykowanych dyskontom lub supermarketom i oferowało takie same produkty wszystkim sklepom.
Lokalne sklepy bronią się przed dyskryminacją nie tylko przy pomocy rankingu „Równi w Biznesie”, ale również starają się poprzez takich dystrybutorów jak Grupa Eurocash zachęcać dostawców do traktowania niezależnego handlu na równi z dyskontami. Najnowsze wyniki rankingu świadczą o tym, że ponad jedna trzecia z nich wydaje się już być do tego przekonana. W okresie od lipca 2020 roku do czerwca 2021 roku 17 producentów (10,6 proc. badanych) z 11 kategorii produktowych miało w sklepach niezależnych niższe ceny detaliczne niż w dyskontach i supermarketach. Oprócz tego ceny 39 innych producentów były takie same jak w dyskontach i supermarketach lub różnica nie przekraczała 5 proc.
Potwierdzeniem rynkowej skuteczności niezależnych sklepów mogą być dobre wyniki sprzedaży osiągane w nich przez wielu dostawców, czasami również przez tych, którzy faworyzują dyskonty i centralnie zarządzane sieci supermarketów. Od lipca 2020 roku do czerwca 2021 roku lokalne sklepy znacząco zwiększyły m.in. sprzedaż serków homogenizowanych OSM Piątnica, płynów do mycia naczyń Frosch od firmy Werner & Mertz i ketchupów Roleski. Wzrosty sprzedaży w sklepach niezależnych odnotowała niemal jedna trzecia największych dostawców reprezentujących 31 z 35 analizowanych kategorii produktowych.
– Większość konsumentów w Polsce korzysta z różnych kanałów sprzedaży, a do lokalnych sklepów zwykle mają najbliżej. Nie wolno poprzez zawyżone ceny lub nieatrakcyjną ofertę asortymentową zniechęcać ich do zakupów, bo to uderzy w interesy wszystkich uczestników rynku. Lokalne, niezależne sklepy są dla kilkunastu milionów konsumentów jedynym miejscem, w którym robią zakupy w ciągu 5 minut i znajdują ofertę produktową znacznie szerszą niż w dyskoncie – dodaje Dominik Kasperek.
Ranking „Równi w Biznesie” jest opracowywany od 2017 roku. Jego celem jest wyrównywanie szans sklepów niezależnych w konkurencji z centralnie zarządzanymi sieciami.