Ta strona korzysta z plików cookie.

Waldemar Nowakowski w temacie wydania kwietniowego miesięcznika Handel

Prezes_handel_okladka
19 kwietnia 2013

Prezes_handel_okladkaHandlowcy sprzeciwiają się podwyższeniu progu, od którego kradzież jest traktowana jak przestępstwo. To zachęcanie złodziei do okradania sklepów. Klub oburzonych polityką rządu rozrasta się. Kilka miesięcy temu dołączyli do niego właściciele sklepów, którzy sprzeciwiają się zmianie przepisów kwalifikujących kradzież jako wykroczenie lub przestępstwo. Ministerstwo Sprawiedliwości chce, by w nowym Kodeksie karnym kradzieże były przestępstwem, kiedy ich wartości przekracza 1 tys. zł. Dziś przestępstwem jest zabór mienia o wartości większej niż 250 zł. Poniżej tej kwoty stanowi jedynie wykroczenie.

– Detaliści nie wyjdą na ulicę i nie będą strajkować, bo muszą pilnować własnego biznesu. Ale wprowadzanie tego typu rozwiązań jest tylko zachęcaniem złodziei do działania i umacnianiem ich w poczuciu bezkarności – mówi Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu, która stoi na czele przeciwników zmian.

WYKROCZENIE CZY PRZESTĘPSTWO

Wykroczenie od przestępstwa różni się stopniem skomplikowania procedur, które musi przeprowadzić policja, by doprowadzić do ukarania sprawcy. W pierwszym wypadku sprawca może zostać ukarany mandatem lub trafia przed oblicze sądu grodzkiego. Liczba czynności, które musi wykonać policjant, jest znacząco mniejsza, mniej czasu musi on poświęcić na wypełnienie stosownych dokumentów. Jeśli ma do czynienia z przestępstwem, musi przeprowadzić dochodzenie, przesłuchać świadków i przekazać dokumentację prokuraturze, która oskarża sprawcę. Sprawa za każdym razem trafia do sądu, a tam może ciągnąć się miesiącami. To angażuje i tak już przepełnione sądy oraz generuje koszty, które często znacznie przekraczają wartość przedmiotu, który został skradziony.

Rząd chciałby, żeby procedury trwały krócej i były bardziej ekonomiczne. Dzięki zmianie w przepisach większość sprawców drobnych kradzieży karana byłaby na miejscu przez policjantów. Organy ochrony prawnej byłyby więc odciążone od najprostszych spraw, a sprawcy wykroczeń karani byliby bezzwłocznie. Teoretycy prawa karnego uważają, że dzięki temu kara byłaby nieuchronna i natychmiastowa, a to zdecydowanie skuteczniej powstrzymuje potencjalnych sprawców niż kara odłożona w czasie na wiele miesięcy. Poza tym zwracają uwagę, że sądy w tych najdrobniejszych sprawach orzekają zwykle niskie kary grzywny, a bardzo rzadko kary ograniczenia czy pozbawienia wolności. Jeśli już, to zazwyczaj w zawieszeniu. Sprawcy czują się więc bezkarni. Skoro wysokość grzywien orzekanych przez sądy w tych najdrobniejszych sprawach niewiele różni się od kary, jaką można nałożyć policyjnym mandatem, to po co wszczynać całą procedurę?

Zmiany w prawie wspiera także policja, która od niepamiętnych czasów skarży się na nadmiar biurokracji, niedobory kadrowe i brak pieniędzy. Prowadzący sklepy są jednak innego zdania i uważają, że zmiany w przepisach wywrą przede wszystkim negatywny efekt psychologiczny. – Złodzieje odczują je jako przyzwolenie na okradanie sklepów – mówi Nowakowski. Wie, co mówi, bo to doświadczony detalista i hurtownik. Nie tylko sam prowadził sklepy, ale był jednym z pomysłodawców problemu wadliwego systemu przez obniżenie standardów i porzucenie odpowiedzialności za społeczeństwo”.

– Jeśli jest za mało policjantów, to trzeba ich Me będziemy tolerować przerzucania odpowiedzialności na nas i naszych klientów i założycieli jednej z pierwszych grup rodzimych detali-stów, która w 1994 r. przekształciła się w Polską Sieć Handlową „Lewiatan”. PAŃSTWO UDAJE BEZRADNOŚĆ W połowie marca br. nad sprawą pochylił się Komitet ds. Handlu przy Krajowej Izbie Gospodarczej, w skład którego wchodzą przedstawiciele organizacji zrzeszających handlowców i rzemieślników. W przyjętym stanowisku Komitet zwraca przede wszystkim uwagę, że proponowane zmiany w przepisach to „próba rozwiązywania zatrudnić więcej, a jeśli koszty postępowania przekraczają 250 zł i nie opłaca się ścigać złodziei, to może trzeba każdemu płacić po 250 zł za to, że nie kradnie – mówi wzburzony Nowakowski.

W ocenie członków Komitetu przyjęcie rozwiązań proponowanych przez rząd spowoduje czterokrotne zwiększenie strat ponoszonych przez handel z powodu kradzieży. Wpłynie też na zwiększenie zagrożenia bezpieczeństwa sprzedawców i klientów sklepów. A także rozszerzy szarą strefę handlu kradzionym to- Już dziś działają zorganizowane grupy przestępcze, którym opłaca się regularne okradanie sklepów, do czego często wykorzystuje się bardzo młodych ludzi, i handel skradzionym towarem na różnego rodzaju placach i bazarach – mówi prezes. By zmniejszyć przestępczość, Komitet ds. Handlu proponuje rozwiązania przeciwne do rządowych. Domaga się, by każda kradzież była traktowana jak przestępstwo. Oczekuje przywrócenia w odniesieniu do kradzieży sklepowych przepisów mówiących o przestępstwie ciągłym i zuchwałym. Ponadto chciałby, by powrócono do koncepcji sądów 24-godzin-nych, które rozwiązałyby problem szybkości orzekania i nieuchronności kary. Jeśli rząd się nie zdecyduje na te propozycje, Komitet domaga się, by uznano prawo odpisu straty ponoszonej w wyniku kradzieży przez właścicieli sklepów od podatku. Komitet skierował w tej sprawie także list do prezydenta Bronisława Komorowskiego.

(…)

Prezes_handel_2013

Kiedy w latach 90. obywatele ze starych polonezów i fiatów zaczęli przesiadać się do często nie nowszych, ale zachodnich modeli aut, kraj ogarnęła plaga kradzieży samochodów. W odpowiedzi na nią na osiedlach w całej Polsce zaczęły powstawać strzeżone parkingi. Oddolnie, z inicjatywy mieszkańców. Niejeden taki parking był społecznie chroniony poprzez zmieniających się na dyżurach mieszkańców. Z czasem zastąpili ich wynajmowani ochroniarze, a potem podziemne garaże w nowych blokach. Skoro więc można, to dlaczego nie można? Zapewne dlatego, że współpracować musieliby konkurenci, że właściciele sklepów cały dzień poświęcają prowadzeniu biznesu i nie mają czasu na inne sprawy. Jednak jeśli przepisy nowego Kodeksu wykroczeń wejdą w życie, mogą być do takiej współpracy jak w brytyjskim przykładzie zmuszeni. Może jednak apel Polskiej Izby Handlu będzie skuteczny. – Nie będziemy tolerować przerzucania odpowiedzialności na nas i naszych klientów. Kosztów społecznych nie da się tutaj przecenić – mówi Waldemar Nowakowski.