W sejmie pojawił się nowy pomysł na wprowadzenie liniowego podatku od obrotu z równą stawką dla wszystkich, bez kwoty wolnej. Jest to konsekwencją tego, że pobieranie podatku od handlu zostało zawieszone, po tym jak Komisja Europejska wszczęła postępowanie ws. tej daniny.
Rentowność niezależnego handlu to mniej niż 1%, natomiast proponowana stawka podatku linowego to 1-1,5 %, przy takim opodatkowaniu działalność stawałaby się zupełnie nieopłacalna – zniszczyłby niezależny handel. Dochodowość małych sklepów jest jeszcze niższa – ok. 0,5%, natomiast dla dyskontów to ok. 3-4% i to one będą mogły przetrwać. A nawet więcej – będzie to dla nich bardzo korzystne, bo na rynku zostałyby prawie wyłącznie dyskonty, a handel niezależny prowadzony przez polskich przedsiębiorców (czy to w ramach franczyzy, czy systemów partnerskich i spółdzielczych), przy ogromnych nakładach dyskontów na reklamy, będzie miał poważne problemy, aby przetrwać. Założeniem podatku było wyrównanie szans między mniejszymi przedsiębiorstwami a dyskontami, to zostało potwierdzone m.in. przez panią premier Beatę Szydło – obecnie projektowana propozycja będzie miała odwrotny efekt. Lepiej zaczekać na ostateczną decyzję Komisji Europejskiej w sprawie poprzedniej wersji podatku i wstrzymać się do tego czasu z innymi rozwiązaniami. Każde rozwiązanie oparte na powierzchni czy stawce liniowej jest nie do zaakceptowania – komentuje Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu.
Tak wysoki podatek bez kwoty wolnej jest zabójczy dla niezależnego handlu. Przedsiębiorcy zrzeszeni w Parlamentarnym Zespole na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego po decyzji KE, na posiedzeniu 5 października, przyjęli jasne stanowisko: skoro nie może być progresywnego podatku handlowego, to nie należy wprowadzać innego podatku, bo zniszczy to niezależny handel w Polsce.
