Ta strona korzysta z plików cookie.

DGP: Ukarany za kradzież z zaświadczeniem o niekaralności?

kradziez
25 kwietnia 2013

kradziezUkarany za kradzież z zaświadczeniem o niekaralności

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, Piotr Szymaniak piotr.szymaniak@infor.pl

To, czy kradzież będzie wykroczeniem, czy przestępstwem, zależeć będzie od sędziego, a nie od wartości zagarniętego mienia. Bardziej niż przekroczenie arbitralnie ustalonego limitu liczyć się będzie stopień społecznej szkodliwości czynu – takie zmiany w kodeksie wykroczeń oraz kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenie proponuje rząd Obecnie kradzieże sklepowe o niskiej wartości (do 250 zł), które są jedynie wykroczeniem, to domena drobnych złodziejaszków. Jednak za ok. 10 proc. kradzieży odpowiadają sami pracownicy sklepów, hurtowni czy dostawcy. Dlatego powszechną praktyką jest żądanie od pracowników zaświadczenia o niekaralności z Krajowego Rejestru Karnego. W ten sposób handlowcy mogą się ustrzec przed zatrudnieniem kogoś, kto już ma na koncie przestępstwa kradzieży dokonane w innym miejscu pracy.

Jeśli to sędziowie będą decydować o tym, czy dany przypadek kradzieży był tylko wykroczeniem, czy już przestępstwem, może się okazać, że w jednym przypadku sprawca kradzieży o wartości 400 zł popełnił przestępstwo, ale ten, który przywłaszczył wartość 800 zł – tylko wykroczenie. I to ten pierwszy znajdzie się w rejestrze skazanych. Pracownicy sklepów karani surowiej Wszystko dlatego, że nie ma czegoś takiego jak krajowy rejestr wykroczeń. I, jak informuje Patrycja Loose, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości, na obecnym etapie resort nie planuje utworzenia nowego rejestru na wzór KRK.

Prawo musi określać jasno, czego nie wolno robić i pod groźbą jakiej kary

– Jeśli sprawca kradzieży będzie mógł zostać ukarany bez obciążenia jego kartoteki, to przyniesie to szkody nie tylko dla branży, lecz także w najmniejszym stopniu nie przyczyni się do zmniejszenia liczby popełnianych kradzieży – krytykuje Marcin Kraszewski z Polskiej Izby Handlu.

Zdaniem dr. Łukasza Chojniaka, karnisty z Uniwersytetu Warszawskiego, takie obawy są jednak przesadzone. – Sędzia, decydując w danej sprawie, bada cały kontekst sprawy. Dlatego trudno sobie wyobrazić, by rozpatrując sprawę pracownika, który jest przecież obdarzony przez pracodawcę szczególnym zaufaniem, zdecydował o niskiej społecznej szkodliwości czynu. Wręcz przeciwnie: pobłażliwość sądu wobec takiego sprawcy powinna być mniejsza – argumentuje prawnik. Złodziej musi wiedzieć wcześniej, co mu grozi

Handlowców to nie przekonuje. – Poprzemy zniesienie limitu, jeśli każda kradzież będzie skutkowała wpisem do KRK, czyli każdy taki czyn będzie przestępstwem – zapewnia Marcin Kraszewski. Podobnie uważa prof. Zbigniew Cwiąkalski, kamista i były minister sprawiedliwości. – Moim zdaniem uzależnienie decyzji o zakwalifikowaniu danego przypadku jako przestępstwo lub wykroczenie od zdania sędziego byłoby niezgodne z ustawą zasadniczą. Popełniając czyn zabroniony, dana osoba musi bowiem wiedzieć, na jaką odpowiedzialność się naraża – wskazuje prof. Cwiąkalski i dodaje, że lepiej byłoby pozostać przy obecnym systemie, ewentualnie podnosząc granicę wartości skradzionego mienia. Kłopot w tym, że drobni złodzieje do perfekcji opanowali sztukę kradzieży sklepowych do kwot choćby o kilka groszy niższych niż granica, od której kradzież staje się już przestępstwem.

– Jeśli chcemy przeciwdziałać temu zjawisku, to tylko jeżeli ustalimy, że każda kradzież będzie traktowana jak przestępstwo. Wówczas będzie to bardziej odstraszające, a sędziowie zawsze w przypadkach małej wagi mają przecież możliwość umorzenia postępowania ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu – uważa Cwiąkalski.