Pojęcie „loss prevention” już na stałe wpisało się do słownika polskiego biznesu, ale czy przez wszystkich jest rozumiane tak samo? W dużym uproszczeniu to nic innego niż zapobieganie powstawaniu strat, czyli działanie, w którym przy wykorzystaniu wszelkich dostępnych środków i zgodnie z prawem dążymy do zabezpieczania naszego mienia przed kradzieżami i/lub niegospodarnością. Najczęściej jednak sprowadza się ono do nawiązania współpracy z Agencją Ochrony, której pracownicy w miarę możliwości dążą do ujęcia sprawców czynów zabronionych. W jednym z opracowań PZPO czytamy, że średnia wieku pracowników ochrony w Polsce wygląda następująco: do 30 lat: 7%, 31-40 lat: 19%, 41-50 lat: 30%, 51-60 lat: 33% i 61-70 lat: 11%. Czyli 74% to osoby powyżej 41 roku życia. Z kolei w The Global Retail Theft Barometr opublikowanym przez firmę Checkpoint, czytamy, że kradzieży najczęściej dokonują osoby w wieku 18-45 lat (65%). Czy zatem jest to skuteczne rozwiązanie?
Dzisiaj, gdy stosowania strategii najniższej ceny nie zalecają nawet studenci pierwszego roku zarządzania, coraz większe znaczenie w zdobyciu wysokiej pozycji na rynku odgrywa jakość. Chodzi tu nie tylko o jakość towarów i/lub usług, ale przede wszystkim o jakość obsługi. Zmiana modelu ochrony osób i mienia, czyli odejście od tradycyjnej ochrony fizycznej, na rzecz innowacyjnych rozwiązań technologicznych, daje możliwość lepszego niż dotychczas wykorzystania dostępnych systemów. Kamery, które jeszcze nadal są w wielu przypadkach wykorzystywane wyłącznie do obserwowania osób przebywających na terenie chronionych obiektów, już teraz mogą dostarczać informacji na temat ilości klientów i pracowników przebywających w danej chwili w określonym miejscu (http://www.spselectronics.pl/). To z kolei pozwala na optymalizację kosztów związanych z ekspozycją towarów i ich zabezpieczaniem. Zgodnie z zasadą „loss prevention”, działajmy tam gdzie jest to konieczne, a nie tam gdzie wydaje nam się, że działać należy.
Adam Suliga, Ekspert Polskiej Izby Handlu